Dlaczego noszone dzieci płaczą mniej?

Dlaczego noszone dzieci płaczą mniej?

Noszenie dzieci w chuście, chusto noszenie, staje się coraz bardziej popularne i tym samym grono zwolenników tego rozwiązania ciągle się powiększa. I dobrze! Nie da się ukryć, że doświadczeni w tym temacie rodzice jednogłośnie stwierdzają, ze maluchy noszone przez nich w chuście są o wiele spokojniejsze i zdecydowanie mniej płaczą. Co więcej – rozwiązanie to sprawdza się także w przypadku dzieci bardzo wymagających, o których wspominaliśmy już wcześniej. Ale właściwie dlaczego tak się dzieje? Skąd bierze się spokój dziecka?

Zacznijmy od płaczu

Badaczka Jean Liedloff, prowadząc swoje badania nad społecznością Indian Yequana, ostrzegła jednoznacznie, że tamtejsze dzieci są bardzo spokojne. Skąd to wynikało? Dzieci były niemalże cały czas noszone na rękach. Czego zatem możemy nauczyć się od tradycyjnych społeczeństw? Co warto od nich przejąć, by wspomóc rozwój i zapewnić spokój naszym dzieciom? Zastanowimy się nad tym wspólnie, ale najpierw porozmawiamy o płaczu dziecka. To od niego wszystko się zaczyna. Ponadto płacz jest naprawdę bardzo ważny. Stanowi od doskonały sposób komunikacji, jest automatyczną reakcją na doświadczany dyskomfort. Płacz dziecka ponadto jest przenikliwy, przez co niemożliwe jest przejść obok niego obojętnie. Będąc wspomnianym narzędziem komunikacji, płacz dziecka powinien więc spotkać się z Możliwie najszybszą reakcją ze strony rodzica czy opiekuna. Co prawda niemowlę nie ma poczucia czasu, ale pozostawiając je bez naszej reakcji na płacz, pozbawiamy je dalszej motywacji do działania i komunikacji. Jednoznacznie dajemy mu znak, ze jest przez nas lekceważone. Ponadto płacz jest burzliwym zjawiskiem hormonalnym i neuronalnym. Gdy płaczemy w przysadce mózgowej wydziela się hormon adrenokortykotropowy. Hormon ten pobudza korę nadnerczy do produkcji kortyzolu, nazywanego również hormonem stresu. Warto w tym miejscu wspomnieć, że tak zwany hormon stresu w nadmiarze jest po prostu szkodliwy. Może doprowadzić do osłabienia odporności, prowadzić do otyłości, uszkadzać komórki mózgowe, a nawet powodować nadciśnienie czy w ogóle zaburzenia tętna. Zatem płacz to nic innego jak skutki długotrwałej sytuacji stresowej.

Warto również wiedzieć, że szczyt płaczu u noworodka przypada na okres około szóstego tygodnia życia. W praktyce oznacza to to, że prawdopodobnie nigdy więcej nasze dziecko nie będzie aż tyle płakało, co w tym czasie. Sytuacja nie dotyczy oczywiście dzieci wymagających, czyli high need babies, u których tendencja spadkowa nie jest zauważana przez bardzo długi czas.

Dlaczego właśnie chusta?

Pamiętajmy, że okres trzech pierwszych miesięcy życia noworodka określa się mianem „czwartego trymestru”. Dlaczego? Można to nazwać prawdziwym prezentem od ewolucji ze względu na... mózg. Otóż zdaje się, ze każdy rodzi się właśnie o trzy miesiące za wcześnie ze względu na to, że układ nerwowy jeszcze nie jest na tyle dojrzały – a wraz z nim mózg. Jednak, gdyby zaczekać te trzy miesiące, czaszka dziecka nie przeszłaby przez kanał rodny.

Zatem dziecko po narodzinach doznaje szoku. By pomóc mu w tej trudnej sytuacji, sięgamy po różnego rodzaju środki, by ograniczyć bodźce. Z pomocą przychodzi nam właśnie chusta. Zawijamy w nią ciasno noworodka, który znajdując się tuż przy ciele opiekuna, czuje się bezpiecznie i ze spokojem oswaja się z nową, otaczająca go rzeczywistością. Zatem z powodzeniem możemy przyznać, że noszone i chustowane dzieci płaczą mniej, bo nie są aż tak narażone na otaczające je bodźce, a także dostają potrzebny czas na oswojenie się z otaczającym je światem.

Dotyk

Człowiek rozwija się między innymi poprzez dotyk. To neurony odpowiadają za rozróżnienie tego, czy dotyk jest przyjemny czy nieprzyjemny. Chusta zatem pozwala na zapewnienie nieustannego kontaktu dziecka z rodzicem lub opiekunem, a więc dotyku, którego niemowlę łaknie.  Ponadto chusta daje coś ponad to – stymulację układu przedsionkowo-proprioceptywnego, czyli zmysłu ruchu i równowagi.

Rodzice, którzy są zwolennikami chusto noszenia przyznają jasne, że jest ona dobra tak naprawdę na wszystko. Maluch, będąc w chuście, jest rozluźniony i nie płacze. W okresie, kiedy nie może i nie potrafi jeszcze samodzielnie się poruszać, jest nieustannie blisko rodzica, gdy ten wykonuje prozaiczne czynności. Chusta również chroni dziecko przed różnymi bodźcami – dziecko nie musi się bać, bo już jest blisko rodzica.

Podsumowanie

Co tu dużo mówić – noszenie mamy w genach. Nasza babki i prababki dzieci zabierały ze sobą wszędzie w różnego rodzaju w chustach. I też je kołysały. Kołyska to właśnie taki zastępczy symulant układu ruchu i równowagi, ale to i tak niepełne rozwiązanie. Dziecko dopiero w objęciach, utulone, ukołysane, przestaje płakać i… zasypia.